Sobotnie spotkanie z Sokołem Marcinkowice pokazało, że nie wolno nas skreślać w walce o utrzymanie a poziom spotkania mógł podobać się zgromadzonej publiczności.
Falko przystąpiło do tego spotkania osłabione brakiem Podstawa, Wolana (kontuzja), Eliasza(choroba) co dodatkowo zmobilizowało zespół do walki jako kolektyw i jako jeden organizm.
Każda z formacji pracowała idealnie, współpraca pomiędzy liniami wyglądała jak w książkach jest napisane. Zmiany w ustawieniu jakie wprowadził treser Mandziejewicz dały rezultat. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Solunio, który tym razem ustawiony na szpicy idealnie brał na siebie obrońców i pozwalał naszym pomocnikom podejść do przodu. Środek opanowany przez Dzidzie, Masła i Cinka prowadził idealnie grę. Boki pomocy opanowane na całej długości przez perfekcyjnie dysponowanego Przybysia i dającego z siebie ile fabryka dała Główeni, co rusz siały zagrożenie w polu karnym. Takiemu nastawieniu całej drużyny Sokół nie był w stanie nic przeciwstawić.
W pierwszej połowie Falko mogło już prowadzić minimum 3:0 ale niestety o idealnym podaniu Solo znalazł się sam na sam z bramkarzem ale…. Niestety gra na obronie zabiła w nim instynkt strzelecki. Potem idealnie prostopadłym podaniem został obsłużony Przybyć przez Główenię ale i tym razem Bartek wystraszył się możliwości strzelenia bramki. Po kilku minutach w dogodnej sytuacji znalazł się Główenia ale i on – zachował się jak junior podając piłkę bramkarzowi.
Druga połowa to nawałnica ataków Sokoła, które idealnie zostały rozbijane i unicestwiane na 30 m. Taka gra była jak woda na młyn dla Falko. Co rusz nasz zespół wychodził z groźnymi atakami. Idealnie dysponowany Przybyć wkręcał w ziemię pomocników i obrońców Sokoła na swojej stronie.
Po jednej z takich kontr na pole karne idealnie dośrodkował Bartnik i piłka trafiła w głowę Sola. Odbiła się tak idealnie, że wpadła do bramki Sokoła. Po chwili kolejny atak na bramkę Sokoła, perfekcyjne podanie od Przybysia dostaje Głowenia i w ostatniej chwili piłka odbija się od nogi obrońcy i zmienia trajektorię.
Kolejny kontratak postanowił zakończyć sam Przybyś i sprytnym strzałem po ziemi obok wybiegającego bramkarza trafia na 2:0
Sokół ruszył do skomasowanych ataków ale nie miał pomysłów na grę. Stosowana przez nich taktyka – kopnij do przodu a ktoś tam będzie – w tym meczu nie skutkowała.
Kolejny atak tym razem rozegrany lewą stroną, idealnie do piłki wychodzi Głowenia wspomagany przez Solunia. Główenia wyczekał na idealny moment aby wprowadzić Sola w pole karne i zagrał mu idealną piłkę, którą on wykorzystał oddając strzał na bramkę. Piłka po rykoszecie od nogi zawodnika Sokoła wpadła do siatki.
Mecz ten pokazał, że Falko nie zapomniało jak się gra w piłkę i jak się wygrywa. A wynik 3:0 to najmniejszy wynik jakim powinno zakończyć się to spotkanie.
Kolejne spotkanie z Łoziną może jedynie jeszcze bardziej podbudować nasz zespół.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
1.
2.