Sobotni mecz Falko Rzeplin z Dolpasz Skokowa był traktowany przez nasz zespół jako bardzo ważna próba charakteru, mobilizacji i woli zwycięstwa.
Trener Kozimor desygnował do gry dość ryzykowne ustawienie zarówno w obronie jak i w pomocy.
Skład: Tomasz Masłowski (Masło) ; Eliasz Augustyn (Eli); Paweł Dudzik (Fuji); Daniel Kuźma (Dany) - Dariusz Głowacki (Główenia); Jakub Małecki (Mały); Tomasz Kozimor (Kozik); Tomasz Rudolf (Keta)- Tomasz Kosztowniak (Solo); Mateusz Matkovic (Tosti)
Środek obrony tworzyli Fuji i Eli, bok obrony to powrót Danki a na boku pomocy wystąpił najstarszy w zespole Głowenia, środek pomocy to Mały i Kozik. Czyli dość eksperymentalne ustawienie, które nigdy do tej pory nie było testowane.
Falko od pierwszego gwizdka ruszyło do ataku, co kilka sekund zagrożenie pod bramką Dolpaszu było faktem. I to poskutkowało zdobyciem bramki. Pierwsze trafienie do schemat gry, "tłuczony" do znudzenia na treningach przez Kozika. Mały w środku pola znalazł Główenie, który oddał mocny strzał z 20m w stronę bramki. Strzał był na tyle silny, że bramkarz „wypluł” ją przed siebie i Tosti dopełnił formalności z najbliższej odległości. Szał na ławce, trybunach. Mamy prowadzenie!!!
Falko starało się szybko podwyższyć rezultat ale niestety do przerwy się to nie udało. Na bokach pomocy szarpali Keta i Głowenia. Co rusz obsługiwali napastników swoimi zagraniami ale oni nie potrafili tego wykorzystać. Poświęcili oni grę obronną na poczet ofensywnej co do białej gorączki doprowadzało dyrygującego z ławki Wołka. Dość często też krosowymi podaniami starał się przenieść ciężar gry Masło ale niestety – piłka mu w tym dniu nie leżała. Keta za bardzo chciał wkręcić obrońców w zmienię i zawiązać im krawaty na szyi lewą nogą a Tosti zamiast wykorzystać swoją szybkość i niesygnalizowany strzał ale… to nie był jego dzień. Na usprawiedliwienie naszego zespołu może przemawiać fakt, że boisko było bardzo ciężkie co nawet utrudniało grę Solowi, który miał problemy z opanowaniem piłki.
Dolpasz miał swoje sytuacje po ewidentnych błędach czy to w obronie czy w środku pomocy. Jednak bez konsekwencji dla Falko.
W przerwie padły mocne słowa, zarówno od trenera jak i od kapitana – Małego. Musiały trafić one do umysłów i serc naszych zawodników, bo już od początku 2 połowy nawałnica ataków i akcji oskrzydlających sunęła na bramkę Dolpaszu. Od początku 2 połowy na boisku zameldował się Cinek, który zastąpił Tostiego. Cinek vel Ponton (ksywka przylgnęła do niego dzięki trenerowi bramkarzy Zdrojkowi) nie stronił od gry kombinacyjnej – tzw. Małej gry co rusz skutkowało zdobywaniem pola i możliwością zdobycia bramki.
Po jednej z takich akcji w pole karne wpadł Keta, który ze swoją gracją granicząca z idealnym tańcem Maseraka z programu Taniec z Gwiazdami, tak zamieszał w oczach obrońców Dolpaszu, że Ci nie mieli innej możliwości jak go wyciąć. Sędzia bez chwili namysłu wskazał wapno. Do piłki podszedł. Jednak chwila niepewności wpadła w serca zawodników bo bramkarz wyczuł intencje Główeni ale nie był w stanie obronić tego strzału. Piłka po jego dłoniach wpadła do siatki. Mamy 2:0
Po 10 minutach na tablicy zaświeciła się już 3-ka dla naszego zespołu. Solo, który znalazł się w polu karnym, „skręcił” obrońców i dograł piłkę do idealnie wbiegającego w prawej flanki Główeni. A ten z 3 metrów wpija piłkę do bramki.
Od tego momentu Falko uwierzyło, że potrafi grac w piłkę i że tego meczu już nie można przegrać.
Perfekcyjne spotkanie rozgrywała dwójka Mały – Cinek vel Ponton. I po ich dwójkowych akcjach 2 krotnie na listę strzelców wpisał się Cinek. Zagrania prostopadłe na wbiegającego Cinka od Małego otworzyły możliwość zdobycia bramki. Cinek nie omieszkał ich zmarnować. Te zagrania to wreszcie poprawne wykonanie ćwiczonych schematów na treningach. Każde wejście w pole karne Cinka kończyło się bramką. Na tablicy mamy już 5:0
W wyniku ostrego wejścia w kolano kontuzji doznał Eli i na boisku zastąpił go Mateusz Magusiak (Dzidzia). Zmiana ta spowodowała konieczność zmiany ustawienia w obronie i środku pomocy. Dzidzia kilka razy dokładnie obsłużył podaniem Ketę i Główenię, którzy mogli podwyższyć jeszcze rezultat ale na wysokości zadania stanął bramkarz Dolpaszu.
W końcówce meczu na boisko za Masła wszedł Bartek Przybyła (Przybył) co spowodowało przesunięcie Główeni na prawa obronę. Ta zmiana poskutkowała zdobyciem kolejnej bramki dla Falko. W 88 minucie do gry prawa stroną podłączył się Główenia, który dostał podanie od Cinka i zachował się jak Alves za swoich dobrych czasów, wygrał pojedynek 1:1 z obrońcą Dolpaszu, podciągnął piłkę pod końcową linie i perfekcyjnie dośrodkował na wbiegającego Dzidzię. Ten nie mógł zmarnować tego zagrania. Zdobył 6 gola strzałem z głowy.
Zwycięstwo Falko stało się faktem. To drugie zwycięstwo w tej rundzie i oby nie ostatnie.
Po meczu powiedzieli:
Cinek vel Ponton – posadzenie mnie na ławce podziałało jak płachta na byka. Wejście smoka i 2 bramki dopisane do mojej zdobyczy. Oby tak dalej.
Mały – ważne zwycięstwo ale nawet nie mam siły się cieszyć czy śpiewać. To nie ten czas.
Zasłyszane podczas meczu:
Solo – jak nie wiesz komu zagrać graj do Głoweni. To jego gra w dniu dzisiejszym. Nasz Srebrny Lis powrócił!!
Wołek (po strzale Główenia z karnego) – Główenia jakby ten bramkarz Cię złapał to byłbyś już spakowany.
Głowenia – dzisiaj nie schodzę do zmiany, nie ma takiej opcji!!
Dzidzia – Głowenia masz kolejne pączki ode mnie za ten mecz.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
1.
2.